Szkoła stacjonarna a dzieci nadal tylko w sieci…

Wrzesień niechybnie zbliża się do października, co z kolei oznacza stabilizację jesiennej aury i adaptację dzieci i młodzieży do szkolnej rutyny. Jak podkreślają znajomi nauczyciele wspomniana adaptacja, po zawirowaniach pandemicznych i zdalnym nauczaniu z roku poprzedniego, nie przechodzi ani łagodnie, ani naturalnie, ani miło. Niektórzy wprost alarmują, że młodzi zapomnieli, jak się uczyć i że stacjonarna weryfikacja zdobytej wiedzy jest dla większości dość bolesna. Młodzież zaczyna tęsknić za zdalnym nauczaniem i zewsząd słychać głosy, że nie obraziliby się gdyby szkoły zamknięto (pomimo, że jeszcze w maju ponoć tak mocno tęsknili (sic!)). Jako ojciec nastolatki, który dwadzieścia lat temu współtworzył podwaliny pod samorządowe społeczeństwo informacyjne w naszym kraju, dziś zaczynam nieśmiało zgadzać się ze stwierdzeniem, że zbytnie umiłowanie bycia permanentnie dostępnym sieciowo i uzależnienie od cyfrowej komunikacji stanowi coraz większe zagrożenie dla procesu edukacyjnego i rozwoju młodych ludzi. Dopóki wskaźniki zakażeń koronawirusem są na akceptowalnym poziomie może należy poszukać innych rozwiązań i zastanowić się czy nie warto systemowo ukrócić pokusy nadmiernego bycia on-line?

Azjatycka innowacja?

Ciekawym, a na pewno wartym dyskusji, wydaje się być pomysł skutecznie i wytrwale wdrażany przez władze w Pekinie, gdzie już w 2019 roku wprowadzono przepis zezwalający osobom poniżej 18 roku życia na „granie w gry” tylko przez 1,5 godziny dziennie. Wydaje się mocno drastycznie, jednak te obostrzenia nie wystarczyły. Pod koniec sierpnia bieżącego roku władze zdecydowały się na kolejne ograniczenia. Zgodnie z nowymi zasadami przyjętymi przez chiński organ nadzoru mediów Narodową Administrację Prasy i Publikacji (NPPA) i opublikowanymi przez Xinhua – państwową agencję prasową ChRL, dzieci i nastolatki poniżej 18 roku życia w Chinach będą mogły grać w gry online tylko do trzech godzin tygodniowo, a dokładnie godzinę dziennie między 20:00 a 21:00 w weekendy i święta. Agencja uznała te zasady za ważny sposób ochrony zdrowia fizycznego i psychicznego dzieci. Czy analogia w kraju nad Wisłą miałaby sens w celu zapobieżenia uzależnieniu młodych ludzi od gier lub mediów społecznościowych itd.? Zdaję sobie sprawę, że już samo pytanie to „trochę” kij w mrowisko, ale …

Siać wiatr by zebrać burzę

Przeglądając rodzime raporty z badań aktywności sieciowej dzieci i młodzieży (np. NASK) zauważamy, że już 10-13 latki potrafią spędzać ponad 3 godziny dziennie na rozrywce internetowej, głównie na ekranie swojego smartfonu. Gdy dodamy do tego najwyższe od lat statystki prób samobójczych młodych ludzi, którzy nie radzą sobie z obniżeniem nastroju lub depresją (także jako konsekwencje covidowej izolacji społecznej), zacznie wyłaniać się nam ponury obraz tysięcy samotnych w sieci – dzięki niej czy poprzez nią. Czy wirtualna rzeczywistość z każdym dniem coraz bardziej odbiera nam tylko czas, czy może już także wolność o decydowaniu o sobie. Sprawdź to zamieniając na tydzień lub chociaż na 24 godziny swój smartfon na legendarną Nokię 3310! Potem pomyśl o młodszych użytkownikach Internetu.

Krzysztof Buczkowski

Be smart enough!