Szukajcie, a na pewno coś wam zostanie zasugerowane

Mocna sugestia

Przeszukiwanie sieci to codzienność. Szukamy zarówno ważnych informacji, ale też rozrywki. Bywa, że znamy konkretny adres, wtedy trafiamy w punkt bez pomocy wyszukiwarek i ich asystentów. Jednak częściej szukamy informacji mając jedynie hasło: słowo, pojęcie, temat, nazwę obszaru czy nazwisko. Wtedy korzystamy z (po)mocy wyszukiwarek np. Google, Bing czy DuckDuckGo i in. Oczywiście największa jest ta pierwsza, a ponieważ jest to potężna siła technologiczno-organizacyjna, zatem może więcej, ale też więcej osób analizuje metody, które wykorzystuje. Niestety coraz częściej dowiadujemy się, że wyniki, które są nam podsuwane, mogą być niemal ręcznie, wręcz intencjonalnie lub twórczo korygowane.

Raport Wall Street Journal

Warto wrócić na chwilę do 2019 roku, kiedy to dziennikarze Wall Street Journal podsumowali (www.wsj.com) przeprowadzone przez siebie wywiady oraz testy, w których ujawnili ingerencję Google’a w algorytm przeszukujący sieć, a tym samym w prezentowane wyniki. Dowodzili wtedy, że np. Google faworyzuje gigantów, płacących najprawdopodobniej krocie za reklamy, kosztem mniejszych graczy. Czy masz podobne spostrzeżenia?

Manipulacja podpowiedziami

Co ciekawe, w swym raporcie Wall Street Journal ujawnił także, że Google manipuluje automatycznymi podpowiedziami, które pojawiają się w trakcie wpisywanego hasła, czyli niejako sugeruje nam w którą stronę powinny podążać nasze myśli i skojarzenia. Każdy z nas z pewnością wiele razy skorzystał z tak przygotowanej podpowiedzi. Często robimy to niejako automatycznie nie zdając sobie sprawy z faktu, jak ogromny wpływ może to mieć na nasze życie (przecież zakładamy, że podpowiedzi są wynikiem pracy algorytmu i po prostu wieloma podobnymi zapytaniami, a przecież skoro inni tego szukali, to… ?!?). Ilu z nas zauważyło – zwłaszcza gdy szukamy treści wrażliwych, np. politycznych, światopoglądowych, religijnych, zdrowotnych czy finansowych – że wśród wyników pojawiają się niekiedy odsyłacze dość swobodnie powiązane z tym czego szukamy jednak próbujące zwrócić naszą uwagę. Ile razy kliknęliśmy w taki link, przezornie zerkając wcześniej czy nie jest oznakowany jako „reklama”. Oczywiście nie był oznakowany czym podświadomie zdobył kilka punktów na skali naszego zaufania. Snując dalej opowieść, wyobraźmy sobie, że taki link przeniósł nas na stronę omawiającą dość fachowo jakieś zjawisko, jednocześnie mimochodem przemycając nazwę jakiegoś produktu lub usługi. Zdarza się, że reagujemy od razu i idziemy za ciosem, czyli klikamy dalej i być może kupujemy produkt lub przyswajamy informację, a nawet jeśli nie, to ziarno już zostało zasiane w naszej podświadomości i gdy po raz kolejny zobaczymy wspomnianą markę X, to nasze skojarzenia będą szybsze. Ostatni krok to ocena wpływu, czyli jeśli przekaz był negatywny to będziemy uprzedzeni, a jeśli sugestia przedstawiała markę w dobrym świetle to będziemy w większym stopniu skłonni zareagować pozytywnie.

Nawyk weryfikacji

Pamiętajmy o tym przeglądając zakamarki Internetu, zwłaszcza gdy budujemy swoją wiedzę na temat, który będzie potem rodził konkretne konsekwencje, tj. wydatki lub zachowania. Dobrym rozwiązaniem jest wtedy skorzystanie z konkurencyjnych wyszukiwarek i weryfikacja danych, a im poważniejszy temat tym bardziej wnikliwa powinna być ta analiza.

Krzysztof Buczkowski

Be Smart Enough!
ww.buczkowski.eu